PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 71 572
oceny
5,3 10 1 71572
2,5 6
ocen krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon

Nieporozumienie

ocenił(a) film na 1

Książka jest fenomenem. Szczególnie jeżeli patrząc na to, że Paolini miał 15 lat, jak ja
zaczął pisać. Ale film - po prostu jedno, wielkie nieporozumienie. Wiecie, w tym filmie nie
powinno szukać się błędów. On sam jest jednym wielkim błędem!

ocenił(a) film na 1
ChuckNorris

O, jeja - mało to nastolatków, którzy swoją blogową twórczość w internecie pokazują? Wielkie mecyje.
Przy czym cały dowcip w tym, że wśród owych nastolatków są amatorzy piszący od Paoliniego o wiele lepiej, którzy i tak nie zostaną wydani - bo nie mają ku temu odpowiednich rodziców. Rzeczywiście "fenomen", jak ta lala.

Co do samego filmu, to się zgadzam.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Czy ja wiem... ostatnio wydano chyba powieść fantasy jakiegoś dzieciaka i to u nas, w Polsce:)

ocenił(a) film na 6

Każdy ma prawo do własnego zdania, a o gustach się nie dyskutuje.
Der-SpeeDer zejdź z Paoliniego i skoro aż tak Cię drażnią jego dzieła to po prostu tego nie czytaj i zamiast wytykać mu błędy w miejscu gdzie tego nie przeczyta napisz do niego lub stwórz równie cudowny świat.

ocenił(a) film na 1
Pyzaaa33

"Każdy ma prawo do własnego zdania, a o gustach się nie dyskutuje"

Powiedziała filozoficznie, po czym zaraz przystąpiła do "prostowania".

Zapewne masz na myśli: Mateusz Mańkowski "Wojna dziewięcioletnia". Książka napisana przez 12. latka.
Tyle, że to książka typu POD. Czyli rodzice zapłacili za wydanie wydawnictwu WFW. Musieli dać z 6000 zł na to.

ChuckNorris

ksiązka jest beznadziejna, ciagnie sie i ciagnie i w sumie nic sie ciekawego w nie dzieje, przypomina chyba po trochu kazda inna. pierwszy tom kupilam, bo tata mnie poprosil (bylo wtedy glosno o tym i tak po prostu z ciekawosci), ja tez przeczytalam, z ciekawosci kupilismy nastepne, teraz jestem przy Dziedzictwo tom1 i dalej nic sie nie dzieje, czytam to z braku laku, nie powiem gdzie, ale przeczytam do konca i wtedy sie bede wypowiadac :) jak narazie uwazam ze te 4 tomy, ktore przeczytalam do tej pory z latwoscia moglby skrocic do jednego i wtedy ksiazka bylaby duzo lepsza..

szibi

Zupełnie się z Tobą nie zgadzam, ale cóż, każdy ma prawo do własnego zdania... Jeszcze nie napisano powieści, która by sie kazdemu podobała... Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
ChuckNorris

Ksiażka była ciekawa, ale film to żenada.

ocenił(a) film na 3
ChuckNorris

Film jest oczywiście nieporozumieniem, co do książki - słaba, zła stylistycznie, 0 oryginalności w fabule ( więcej plagiatów niż własnych pomysłów autora ) , postaci płytkie, a dialogi niezdarne ; przy czym "Eragon" ma jedną zaletę - potrafi wciągnąć. Nic z tego nie wychodzi, ale można przeczytać , gdy nie ma nic innego w pobliżu.

ocenił(a) film na 5
Ruben_6

Mimo, że powieść mi się podobała to zgadzam się ze stwierdzeniem że książka jest słaba. Dialogi niczym się nie wyróżniają od dialogów nastoletnich amatorów piszących książki. Kilka lat temu czytałam pierwszą część i byłam wniebowzięta. Wczoraj gdy zaczęłam znów czytać tę książkę dostrzegłam, że to jest wielka amatorka, po prostu chciałabym żeby jakiś dobry pisarz przełożył to jeszcze raz by powieść nabrała charakteru i oryginalności, od razu napiszę, że to była taka spontaniczna myśl. Bez sensu było by pisać znów tą samą książkę. Ogólnie fajna historia. Co do filmu... Jestem bardzo zdziwiona, że taki pomysł można było tak zepsuć. Gdyby ktoś lepiej się zabrał za film to na pewno odniósł by lepszy sukces.

Krupssi

"Dialogi niczym się nie wyróżniają od dialogów nastoletnich amatorów piszących książki" hehe to wlasnie nastoletni amator napisal ta ksiazke :)

ocenił(a) film na 5
szibi

No wiem xD Tylko chciałam to tak lepiej ująć, żeby nie robić z nastolatków wielkich pisarzy mimo, że wydali książkę itp xD

ocenił(a) film na 3
Krupssi

Istnieją utalentowani nastoletni amatorzy i ich twórczość ma się świetnie / Eragon nawet wśród amatorstwa jest kiepski, Nieprofesjonalny nie zawsze jest zły, często jest wręcz przeciwnie. Oczywiście gdyby reżyser był utalentowany mógłby chociaż zamienić Eragona w przystępną papkę dla mas, z fajnymi scenami walk i tym podobne, ale nawet TO mu nie wyszło.

Ruben_6

ale w sumie to dziwne jest z ta ksiazka, wszystko takie beznadziejne, a jednak wciaga... ;-)

ocenił(a) film na 3
szibi

to już raczej pojecie wzgledne ; )

ocenił(a) film na 1
szibi

"Istnieją utalentowani nastoletni amatorzy i ich twórczość ma się świetnie"

I tu wypływa straszna niesprawiedliwość, bowiem ci dużo zdolniejsi od Paoliniego amatorzy zapewne i tak niczego nie wydadzą. Ponieważ np. nie daliby rady konkurencji w postaci zawodowych pisarzy, ponieważ (w połączeniu z poprzednim "ponieważ") mieszkają w kraju, gdzie rynek fantasy jest mniej obrotny i trudniej się przebić, ponieważ piszą po prostu w gatunku, który jest obecnie niesprzedajny... oraz dlatego, że nie mają odpowiednich rodziców.
Natomiast Paolini nie tylko wydał tego swojego śmiecia, ale nawet film nakręcili i grę zrobili.

"ale w sumie to dziwne jest z ta ksiazka, wszystko takie beznadziejne, a jednak wciaga..."

Kogo jak kogo. Mnie na przykład już przy pierwszym kontakcie - kiedy jeszcze nie byłem władny "wyłapywać" błędów językowych i stylistycznych, od jakich się w tej książce roi - w ogóle toto nie wciągnęło, ze względu na liczne dłużyzny. Obecnie - kiedy nabrałem doświadczenia i wcześniej wspomniane błędy widzę - czytanie Eragona nie tylko mnie nie wciąga, ale jest wręcz katorgą.

ocenił(a) film na 1
ChuckNorris

mnie osobiście książka bardzo wciągnęła. wyjątkowo przypadła mi do gustu. z niecierpliwością wyczekiwałam dalszych jej części, natomiast gdy dowiedziałam się o filmie piałam z zachwytu. po prostu nie mogłam się doczekać.
cóż, nie można powiedzieć, abym spodziewała się czegoś takiego. to znaczy zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma możliwości zekranizowania całości powieści, to oczywiste, w przeciwnym wypadku film ciągnąłby się w nieskończoność, rozumiem to. natomiast OMIJANIE niektórych wątków a ZMIENIANIE ich to już zupełnie inna bajka. jak można wykazać się taką ignorancją?? "Eragon" to cała seria książek, co oznacza, że najprawdopodobniej niektóre wątki MUSZĄ zostać w filmie nienaruszone, gdyż mają istotny wpływ na dalszy rozwój powieści. nawet scenarzysta :Harry'ego Pottera", Steve Kloves, wiedział o tym, konsultując się ściśle z J.K. Rowling. nie mam cenzuralnych słów, aby wyrazić głupotę i brak profesjonalizmu podczas adaptacji "Eragona".
nie chcę się zbytnio nad tym rozwodzić, gdyż doprowadza mnie to do ataku apopleksji. dodam jeszcze, że sama główna postać... o Boże... nie rozumiem, czy to tak trudno znaleźć aktora podobnego do Eragona? po prostu jeśli w książce jest konkretny opis, to dlaczego nie mogą się w niego wczytać? nie potrafię tego pojąć i nawet nie chcę.

ocenił(a) film na 4
ChuckNorris

Książka była, nie oszukujmy się, słaba. Czytając ją miałem wrażenie Deja Vu. W historii nie było nic oryginalnego, ot jest sobie zwykły chłopak który w kilka tygodni staję się kimś mega ważnym. To już było. I to nie raz, nie dwa, nie dziesięć, nie sto. Film również był taki sobie. Ale najbardziej śmieszą mnie ludzie którzy narzekają na to, że film odbiega od książki. Spójrzcie sobie na takiego Władce Pierścieni. On rownież odbiega od treści książki, i to znacznie. Mimo to, on jest już oceniany o wiele lepiej.

ChuckNorris

Książki są wspaniałe.Oglądając zwiastun filmu ma się wrażenie,że historia żywcem wzięta z WP lub GW,jednak film a książka to jak dzień do nocy.Film jest totalną porażką,tam prawie nic się nie dzieje oprócz wyklucia się smoka:D Podziwiam autora za to,że w tak młodym wieku napisał coś tak dobrego.

ocenił(a) film na 5
ChuckNorris

Zgadzam się z większością przeczytałem cały cykl książek, film jest przy książce beznadziejny, pominięty główny wątek wędrówki i w ogóle mogli to dużo lepiej zrobić.

asteriks1

Dokładnie, książki bardzo mi się podobały, film niekoniecznie...

ocenił(a) film na 3
ChuckNorris

Oj tam, chyba niektórzy to trochę przesadzają nazywając sagę "Dziedzictwo" słabizną. Ok, może i nie jest doskonała, jest wiele niedociągnięć, ale jak już ktoś wspominał, napisał ją nastoletni amator. TAK, WIEM, że na świecie jest MILIONY takich nastolatków, którzy nawet lepiej piszą od Paoliniego. Nie wiem czy to jego rodzice mają układy czy nie, zakładając, że nie mieli - widocznie chłopak miał taką siłę przebicia, że ma tyle fanów na świecie. Co, w takim razie tyle różnych osób ma gówniany gust, bo "Dziedzictwo" im się spodobało? Nie każdy jest specem od stylistyki, ortografii czy składni, jednak coś urzekło wszystkich w tej sadze. Może to była ta magia, przygoda i cel?
Mówicie, że takich pomysłów było setki, czy nawet więcej. Kurde, to jest niemożliwe, żeby nagle ktoś wpadł w dziedzinie fantastyki na taki pomysł, lub schemat, który jeszcze NIGDY się nie powtórzył. Sama zauważyłam pewne podobieństwa do "Władcy", ale co z tego, jak cała reszta była tak naprawdę inna? Podziwiam Paoliniego za to, że stworzył cały ten świat i wcale niepłytkich bohaterów, wg mnie każdy z nich był inny, na swój sposób ciekawy. Każda chwila spędzona z tymi książkami była warta swojego czasu, mimo, że czasami dobijały mnie opisy przyrody, niczym "Nad Niemnem" - czułam się podobnie. Jednak, gdy akcja się rozkręcała, dosłownie pochłaniałam strony, całkowicie przenosiłam się do tego świata. "Eragon" jest dla mnie ważny też dlatego, że od 10 roku życia mi towarzyszy, razem z nim dorastałam. Inni dorastali z Potterem, ja z Eragonem, nie czuję się przez to poniżona, bo przecież to taka słaba książka. Zauważyłam, że pod względem językowym, Paolini się rozwinął, czuć, że autor jak i główny bohater się zmienili, może i też czytelnik. Dla mnie jak najbardziej książka godna polecenia, ma swoje wady, jak i zalety.
Co do filmu... Hah. Kiedyś tutaj na forum napisałam, że sama bym wyreżyserowała lepszy, chociaż ta dziedzina to nie mój konik. Ktoś odpisał, że nie wiem co mnie czeka. To powiedzmy "zabawne", bo od jakiegoś czasu chodzę na zajęcia filmowe i "szkolę" się jako reżyser. ;) Cóż, ekranizacja o kant tyłka rozbić, to bez dwóch zdań, załamywałam ręce z każdą chwilą oglądając obraz.

DadaJaMajka

Zgadzam się z Tobą. Zastanawiam się gdzie przebiega granica pomiędzy zwykłą krytyką a tzw. "polską zawiścią, że komuś się udało". Kto powiedział, że świat jest sprawiedliwy? Miliony zdolnych nastolatków piszą do szuflady bo boją się ewentualnej krytyki po wysłaniu tekstu do wydawnictwa. Nie mają odwagi, znajomości, szczęścia. To wina Paoliniego?
Wątpię, żeby rodzice autora pomogli wydać książkę, gdyby pisał na zasadzie: "Eragon wsiat se na smoka. Potem jednak zsiat i wzioł miecza. Sie zaczoł trening z jego mistszem." albo wyśmiewany przez F. Kresa bełkot w stylu "Eragon szedł przez ciemność. Był ciemnością. Ciemność była nim. Ona go ogarniała. Cienie snuły się wokół itd itd.". Czytałem kiedyś podobne dzieło na którego okładce ktoś zamieścił notę w stylu "Drugi Tolkien" a był to bezsensowny bełkot.Jego styl bełkotem nie jest. Jest prosty i zrozumiały. Książka mimo że niby tak beznadziejna sprzedała się i zyskała wielu fanów.
Serię Paoliniego traktuję jako literaturę młodzieżową i nie oczekuję od niej "nie wiadomo czego". Dwa pierwsze tomy były bardzo wciągające, potem miałem lekkie odczucie przeciągania akcji (najbardziej w "Brisingr"). Autor od początku przyznawał że inspirował się twórczością Tolkiena, więc niespodzianki nie ma. Gdyby napisał że humanoidalne smoki latały na wielkich ludziach to byłoby oryginalniej?
Czasem mam wrażenie że ludzie tracą umiejętność cieszenia się życiem. Nie robię hobbistycznie czegoś co nie sprawia mi przyjemności np. nie chodzę na przedstawienia baletowe aby mruczeć cały spektakl "nudne to i głupie".Czytanie na siłę czterech tomów tylko po to żeby je skrytykować, oglądanie filmu tylko po to by wyszukać błędy... Pocieszam się że nie odczuwam takich potrzeb :)
A filmowi wyszło by moim zdaniem na dobre gdyby nie miał tego samego tytułu co książka. Np. Niebieski smok itp. I tak miał niewiele z książką wspólnego.
Pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 1
Valdoraptor23

"Miliony zdolnych nastolatków piszą do szuflady bo boją się ewentualnej krytyki po wysłaniu tekstu do wydawnictwa"

Bredzisz.
Dużo zdolniejsi od Paoliniego, również nastoletni pisarze, jak najbardziej próbują wysyłać swoje teksty do wydawnictwa, ale nie są wydawani. Nie dlatego, że piszą słabo, tylko albo dlatego, że odpowiednich rodziców nie mają, albo dlatego, że mają do czynienia z trudnym rynkiem, jak polski właśnie (gdzie naprawdę ciężko się przebić - nie wystarczy pisać dobrze, aby zostać wydrukowanym, trzeba pisać bardzo dobrze), albo po prostu dlatego, że choć piszą świetnie, to jednak w gatunku, który jest z różnych względów niesprzedajny i dlatego nikogo nie interesuje wydawanie takiej książki.
Pisząc bzdury o "nastolatkach bojących się krytyki i piszących do szuflady" pokazujesz tylko swoją skrajną niewiedzę w temacie.

"Wątpię, żeby rodzice autora pomogli wydać książkę, gdyby pisał na zasadzie"

No to pisał na odrobinę lepszej zasadzie - co z tego? Nawet obecna wersja, która przeszła potężną korektę, jest żenująca. Aż strach sobie wyobrażać, jak musiała wyglądać "wersja alfa".

"Jego styl bełkotem nie jest. Jest prosty i zrozumiały"

Znowu bredzisz. Wiele można o "stylu" Paoliniego powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest prosty. Wręcz przeciwnie - od samego początku i od częstokroć przeze mnie przytaczanego pierwszego zdania ("Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc z sobą woń, która mogła odmienić losy świata") epatuje takim niewyobrażalnym zadęciem i patosem, że ciężko przez to brnąć. Szczególnie że cały ów patos w wydaniu Paoliniego jest kiczowaty i nieudolny. Ciągle słyszę, jak to próbują Paoliniego bronić, że to literatura prosta i młodzieżowa - tyle że ten patetyczny styl wskazuje, że pan P. pisał z dokładnie odwrotną intencją. Myślał mianowicie, że tworzy wielkie magnum opus i wręcz drugiego Władcę Pierścieni.

"Książka mimo że niby tak beznadziejna sprzedała się i zyskała wielu fanów. "

Eat shit - billions of flies can't be wrong...

"Serię Paoliniego traktuję jako literaturę młodzieżową i nie oczekuję od niej "nie wiadomo czego"

Nie denerwuj mnie nawet takim trywialnym argumentem.
Myślę, że NIKT z osób krytykujących twórczość pana P. nie oczekiwał od jego książek "nie wiadomo, czego". NIKT! Dowcip polega właśnie na tym, że tak ja, jak i inni ludzie, dla których Eragon nie jest pierwszą (lub jedną z pierwszych) przeczytaną w życiu książką fantasy, oczekiwali od tego utworku tylko i wyłącznie prostej rozerwy. Dowcip polega na tym, że NAWET w kategorii prostej rozerwy, Eragon jest dnem. Jest dnem, ponieważ Paoliniemu brak chociażby podstawowych umiejętności pisarskich, a przyjemność z czytania tego utworku jest żadna, jako że widać na kilometr, iż tworzył to ktoś, kto NIE UMIE PISAĆ. Wiesz, co to znaczy "nie umie pisać", czy mam ci to rozrysować? Dotrze, że Paolini nie panuje nad słowem pisanym (a przy tym jest niedouczonym szczeniakiem, czemu też często daje wyraz, kiedy to - dufny w swoją wątpliwą wiedzę - pisze różne bzdury, których na karb "to jest fantastyka!" złożyć nie da rady), czy w ewentualnej odpowiedzi znowu ujrzę "bo to miało być proste..." (przy czym, jak mówiłem, to bajdurzenie o prostocie doznaje dość brutalnego zderzenia z nadętym i patetycznym stylem Paoliniego)?

"Gdyby napisał że humanoidalne smoki latały na wielkich ludziach to byłoby oryginalniej?"

Nikt nie wymaga od Paoliniego nie wiadomo jakiej oryginalności. Jedynie tego, aby chociaż odrobiną inwencji się wykazał. Ale nie - on albo zrzyna różne motywy na żywca (nie mówię "smoczy jeźdźcy" albo "bo znowu ludzie, elfy i krasnoludy", bo to są po prostu schematy/kanony, ogólnie w fantasy obecne), albo tworzy takie idiotyzmy, jak siedmiopalczaste krasnoludy czy włochate elfy. To, co u Paoliniego nie jest kompletnie denne, ukradł od kogoś - a to, co wymyślił sam, woła o pomstę do nieba. A na widok tej jego "pradawnej mowy", gdzie np. Vardeni oznaczają Strażników (dlatego zresztą nazywam rebeliantów w Eragonie pogardliwie "Śtlaźnikami"), po prostu chce się wyć.

A ten tekst o polskiej zawiści, to już naprawdę... Gdybym był faktycznie takim typem zawistnika - mam przecież setki nieporównywalnie lepszych i bardziej wdzięcznych potencjalnych obiektów zawiści od Paoliniego - od Jacka Piekary poczynając, poprzez Grzędowicza czy Kossakowską, na Sapkowskim kończąc. To, że nie cierpię Paoliniego, nie ma nic wspólnego z zawiścią (zresztą, czego mam mu zazdrościć? Pieniędzy? Może. Tego, że nie umie pisać? Z pewnością nie. Tego, że sobie skutecznie wyrobił markę kiczowatego pisarza? Wątpię) - tylko z tym, że to głupiec, który zabrał się za pisanie, chociaż pisać wyraźnie nie umie.

Der_SpeeDer

:)
Miło mi że skomentowałeś moją wypowiedź. Mógłbyś użyć co prawda kilku form typu "Moim zdaniem" i "Według mnie" ale każdy wyraża się z taką pewnością jaką posiada.
Masz niewątpliwą rację co do faktu, że debiutantom jest trudno - nie doprecyzowałem, ale to miałem na myśli pisząc "nie mają znajomości, szczęścia". Nawet jeśli piszą genialnie, to np. "akurat jest przesyt rynku tą tematyką". Mimo to wielu nigdy nie wyśle owoców swej pracy z powodów które poruszyłem poprzednio. Bo w siebie nie wierzą i obawiają się wyśmiania. Nie bredzę, znam takie osoby.
Nie zamierzam bronić Paoliniego, jak już mówiłem była to dla mnie po prostu lekka przygodowa książka. Chyba mam jakiś dar przesiewania tego patosu o którym mówisz i lektura nie przysporzyła mi aż tylu cierpień :)
Przy okazji, porównujesz ludzi gust książkowy i indywidualne preferencje do zwyczajów żywieniowych i rozrodczych prostych stawonogów? ;)
Mam nieodparte wrażenie, że masz bardzo emocjonalny stosunek do tematu. Rozumiem że jesteś surowy ale... to tylko książka dla młodzieży, nie epopeja sygnowana mianem (o ironio ;D) "dziedzictwa" narodowego Nie obraź się, ale oświeć mnie, czy jesteś może:
1. Pisarzem, którego książki z wymienionych przez Ciebie powodów nie wydano.
2. Profesjonalnym krytykiem otrzymującym pensję za ciężką pracę wymagającą zapoznawania się z niekoniecznie lubianą twórczością.
3. Doświadczonym redaktorem który przeczytał wiele debiutanckich tekstów.
4. Wielkim fanem Tolkiena nie znoszącym profanowania jego prozy.
5. Żadnym z powyższych, po prostu "bardzo żywiołowo" nie cierpisz czegoś co w Twoim mniemaniu jest złe.
Chętnie się dowiem, by lepiej Cię zrozumieć. Pozdrawiam serdecznie :)

Der_SpeeDer

Ach. Już nie musisz odpowiadać na zadane przeze mnie pytanie. Przeglądając Twoje wypowiedzi natrafiłem na satysfakcjonującą mnie odpowiedź. Tak też podejrzewałem.
No cóż.
Zdajesz się mieć rozległą wiedzę, jednak nie rozumiem czemu masz tak mało tolerancji, traktujesz niemal wszystkich rozmówców jak głupszych od siebie tylko dlatego że ośmielili się mieć inne zdanie?
Czemu zniżasz się do poziomu Trollików zakładających tematy typu "Avatar to gniot, 1/10" i dyskutujesz z nimi? Uważasz że otrzymasz od nich stosowną argumentację? Proszę Cię... :)
Uważam że uczciwie byłoby przyznać: "Paolini to głupi, niedouczony szczeniak któremu udało się wydać książkę tylko dzięki rodzicom, a znacznie lepsi od niego młodzi twórcy, w tym ja Der_SpeeDer, takiej szansy nie mamy. I tego nie mogę przeboleć". Nie zasłaniać się anonimowymi nastolatkami.
Oczywiście, niesprawiedliwość boli. Myślisz, że o tym nie wiem? Też lubię pisać i kilku znajomych oczytanych "krytyków" lubi mój styl i uważa za znośny. Pewnie nigdy nie wydadzą nic mojego autorstwa z powodów które obaj poruszaliśmy. Ale czy lepiej jest gnoić (jak to nazywasz) nieuków którzy osiągnęli coś dzięki rodzicom czy wziąć się za siebie i doskonalić warsztat by choć spróbować samemu do czegoś dojść?
No chyba że fakt istnienia Paoliniego i jego "szmat" to Twój jedyny życiowy problem - wtedy pozostaje mi jedynie przyznać, że Ci zazdroszczę udanego życia.
Życzę powodzenia (Uporu nie muszę, to już masz ;P) w dalszej twórczości.

ocenił(a) film na 1
Valdoraptor23

"Bo w siebie nie wierzą i obawiają się wyśmiania. Nie bredzę, znam takie osoby"

Może po prostu nie są takimi chwalipiętami, jak Paolini? Może po prostu znają granice swoich możliwości i wolą poczekać z wydawaniem, aż zaczną pisać lepiej? Może nie widzą sensu w zarzucaniu wydawnictw tekstami tylko po to, by je zarzucać - bo wiedzą, że na obecnym poziomie ich twórczość się nie sprzeda?
Swojego ostatniego "dzieła" nie planowałem w ogóle dawać wydawnictwu, ale jako że coraz więcej osób mnie do tego namawiało, jednak to zrobiłem. Odpowiedź jednak znałem, kiedy wysyłałem te tekściki - bardziej realne jest już ubłaganie pisma pokroju Nowej Fantastyki, aby toto wydrukowało w odcinkach (z tym wiążę już jakieś realne nadzieje - a choć wyśmiania trochę się boję, to nie za bardzo, bo jak ktoś powiedział, nie ma się drugiej szansy na zrobienie pierwszego wrażenia, ale potem całe życie, żeby owo wrażenie zmienić).

"Przy okazji, porównujesz ludzi gust książkowy i indywidualne preferencje do zwyczajów żywieniowych i rozrodczych prostych stawonogów?"

A ty czemu używasz bezwartościowego argumentu "bo dużo ludzi to i tamto"? Porównania owego ja nie wymyśliłem, a dosadnie i złośliwie oddaje sens takiej argumentacji. Nie popieram jej używania nawet w obronie dzieł, które lubię - a co dopiero w obronie tego, co uważam za gniot.

"Mam nieodparte wrażenie, że masz bardzo emocjonalny stosunek do tematu"

Ponieważ Paoliniego i jego książki darzę bezgraniczną pogardą. To niewystarczający powód? Trzeba do tego wciągać charakter mojego hobby?

"Zdajesz się mieć rozległą wiedzę"

Swój zasób wiedzy uważam zaledwie za wystarczający - dlatego zresztą ludzi, którzy wiedzą mniej ode mnie, postrzegam odruchowo jako głupich. Przy czym Paolini ma tego dodatkowego pecha, że wykazuje się czasem niewiedzą nawet na temat rzeczy, które ja wiedziałem, mając kilka lat (zmutowana jarzębina w Eragonie to jeden z takich kwiatków).
Nietolerancyjny jestem, bo po prostu tak mam. I nie wyzywam ludzi dlatego, że mają inne zdanie, tylko dlatego, że często nie zamierzają tego zdania argumentować, mimo że są na forum dyskusyjnym. Albo też dlatego, że ich zdanie opiera się na sofizmatach, co się często zresztą zdarza (największym utrapieniem są tu kolesie oceniający filmy, których nie zrozumieli).

"Uważam że uczciwie byłoby przyznać"

Przyznanie kompletnej nieprawdy nie jest w żadnym stopniu uczciwe. Fakt, że sam piszę, nie ma nic wspólnego z tym, że Paolinim i jego "tfurczością" po prostu głęboko gardzę. Poza tym - nigdy bym otwarcie nie wyraził się o swojej twórczości w słowach jawnie pochwalnych (może bym powiedział, że od Paoliniego jestem lepszy - ale to dla mnie tak, jakby powiedzieć, że jeżdżę na łyżwach lepiej od kogoś, kto nie ma władzy w nogach, albo że lepiej prowadzę samochód, niż przedszkolak; kłopot w tym, że o ile dla mnie tak wygląda, o tyle dla fanów Paoliniego, widzących w nim geniusza, który swoją wybitną książką pół świata rzucił na kolana, byłaby to niesamowita wręcz przechwałka). Unikam tego wręcz jak ognia, przez co zresztą rzadko kiedy nazywam to twórczością czy też pisarstwem (właściwie to tego ostatniego słowa nigdy nie użyłem), natomiast używam takich określeń, jak "wypociny", "pisanina", "tfurczość" itp. Nigdy bym więc uczciwie powyższego zdania nie powiedział.

"Nie zasłaniać się anonimowymi nastolatkami"

"Zasłaniam się", ponieważ wiem doskonale, jaka będzie reakcja dziewięćdziesięciu procent ludzi na moje wyznanie, iż sam piszę. Twoje zachowanie jest doskonałym tego przykładem - od razu sobie zbudowałeś teoryjkę, że moja pogarda ma źródło w zawiści, bo sam piszę. Oczywiście, mogę sobie w takiej sytuacji zaprzeczać do woli - jak już sobie coś takiego delikwent do łba wbije, to przenigdy nie przyjmie do wiadomości, jak jest naprawdę.
"Zasłaniam się" również z powyżej przedstawionego powodu - siebie nigdy bym otwarcie nie przeciwstawił Paoliniemu, jako wielki i utalentowany pisarz. Źle bym się z tym czuł.
Nie wspomnę już nawet o tym, że ja sam -nastu lat już nie mam, przez co nie jestem dobrym materiałem na kontrargument dla osób, które trąbią, że Paoliniego trzeba chwalić, bo pisał swoje "dzieło" jako nastolatek.
Tak więc nie, na razie jesteś cholernie daleki od rozszyfrowania mnie.

"Ale czy lepiej jest gnoić nieuków którzy osiągnęli coś dzięki rodzicom czy wziąć się za siebie i doskonalić warsztat by choć spróbować samemu do czegoś dojść?"

Od ładnych paru latek próbuję - jakoś - do czegoś dojść. Twoim zdaniem fakt, że w międzyczasie wylewam potoki jadu na Paoliniego, sprawia, że sobie odpuściłem?

"Życzę powodzenia (Uporu nie muszę, to już masz ;P) w dalszej twórczości"

Dzięki...
... i przepraszam, jeśli moja poprzednia wypowiedź cię uraziła.

Regards
Der_SpeeDer

Der_SpeeDer

Wiesz, znacznie lepiej się czyta w takim tonie ;)
To prawda, teoryjka powstała, ale krową nie jestem żeby zdania o Tobie nie zmienić ;)
Tak sobie myślę - właściwie nie wiadomo na ile to zarozumiałość czy samozachwyt Paoliniego a na ile... Wpływ otoczenia? Wyobraź sobie, że np. rodzice w kółko mu powtarzali że jest genialny, genialnie pisze (przypominasz sobie wychwalanie Eragona przez Broma - czyżby związek?), mógł nie wykształcić umiejętności trzeźwej oceny swego dzieła.
Zrozum też że nigdy nie uważałem tej serii za coś przełomowego (ale też i nie najgorsze co czytałem) - niektóre książki czytam i po dwa tygodnie a tu dzień, góra dwa i poszło (najgorzej z tą trójką bo naprawdę ... Szczere i pierwsze odczucie to, że agent mu podsunął: "Rozwlecz to jakoś, po co masz sprzedać trzy tomy, skoro można cztery").
Lubię motyw wędrówki w fantasy i dlatego właśnie początkowo się wciągnąłem. Rozumiem, że nie chcesz się chełpić swą twórczością więc nie możesz przyznać tego co podsunąłem. Ale ja przyznaję, że mam chyba prostszy gust niż Ty. Nie zwróciłem po prostu uwagi na wiele wskazanych przez Ciebie w innych tematach błędów. Roran zabił 200 ludzi młotkiem? A wiesz co ja zrobiłem w Bitwie o Śródziemie? Zatrzymałem całą jazdę Rohanu w bramie Minas Tirith dwoma oddziałami orków pikinierów - Roran przy tym wymięka :D
Jeszcze wyjaśnię odnośnie much, nie chodziło mi o fakt że skoro dużo osób to kupiło to musi być genialne ale o sam fakt że KTOŚ to kupił. Amatorskie, wtórne a się rozeszło. Tak dobry marketing? To ja chcę być wydany u Paolinich! :D
Tak na marginesie tylko dodam co zawsze powtarzam - książka, nawet nie najwyższych lotów może być moim zdaniem dla młodego człowieka zachętą do dalszego czytania, dla przyjemności. Dziś czytanie książek to niemal kara (to moje obserwacje, może Ty masz inne). Ja nie wyobrażam sobie życia bez książek.
Z ciekawości zapytam: możesz podać kilka tytułów (poza Tolkienem), które przypadły Ci do gustu?

ocenił(a) film na 1
Valdoraptor23

"Tak sobie myślę - właściwie nie wiadomo na ile to zarozumiałość czy samozachwyt Paoliniego a na ile... Wpływ otoczenia?"

Jakoś nie jestem w stanie wykrzesać z siebie dlań z tego względu zrozumienia czy współczucia - podobnie jak nie jestem w stanie ich wykrzesać wobec takiej Paris Hilton, mimo że za jej obecny stan umysłu również winę ponoszą jej rodzice, którzy ją z kolei do granic możliwości rozpuścili. Zresztą, Paolini nie jest już dzieckiem i nie ma "-nastu" lat (to również odnośnie tego argumentu, który już mnie do mdłości doprowadza - "bo to napisał piętnastolatek!(*)"), lecz zbliża się to trzydziestki. A w tym wieku można by chyba wymagać od niego odrobiny dojrzałości? Tymczasem jest coraz gorzej - widziałem nawet, jak kolesie, którzy wcześniej Erasia bronili, tom czwarty już lżyli.

"(przypominasz sobie wychwalanie Eragona przez Broma - czyżby związek?)"

Możliwe, ale moim zdaniem, tu już działa po prostu stereotyp Starego Mistrza, który Paolini implementuje w swojej powiastce tak samo łopatologicznie i bezmyślnie, jak wszystkie inne. W tym przypadku, mamy chłopaka, który co i rusz idiotę z siebie robi, a mimo to jest przez swojego nauczyciela zachwalany jako Prawdziwy Kandydat Na Zbawcę Świata. To jeden z przykładów, kiedy widać, że Paolini nawet odrobinę nie myślał, kiedy klecił te swoje wypociny.

"Zrozum też że nigdy nie uważałem tej serii za coś przełomowego (ale też i nie najgorsze co czytałem) - niektóre książki czytam i po dwa tygodnie a tu dzień, góra dwa i poszło"

Znam jedną książkę, którą kiedyś przeczytałem w jeden dzień, a mimo to uważam ją obecnie za średniaka. Z kolei Władcę Pierścieni czytałem faktycznie tygodnie - gdyby długość czytania miała stanowić o jakości książki, szybko mielibyśmy z tego obłęd.
Samego Erasia czytałem długie tygodnie - ponieważ, wbrew zapewnieniom o wartkiej akcji, na takową się nie natknąłem. Wręcz przeciwnie - autor rozwleka toto, ile się da, daje fragmenty i rozdziały nie wnoszące nic do fabuły i sprawiające, że szybko odchodziła mnie ochota na dalsze czytanie. A było to jeszcze w czasie, kiedy nie miałem takiego wysokiego "levelu", by wyłapywać tragiczny styl całości.
I jakoś mi przez myśl nie przeszło, że uważasz ową książkę za przełomową - bardziej już to, że twoje odczucia wobec niej są pozytywne.

"Szczere i pierwsze odczucie to, że agent mu podsunął: "Rozwlecz to jakoś, po co masz sprzedać trzy tomy, skoro można cztery")"

Wątpię. Skłonności Paoliniego do zbędnego przeciągania akcji widziałem już w pierwszym tomie. Jak dla mnie, nikt mu nic nie podsuwał - po prostu jeden z przejawów jego miernoty jako pisarza, osiągnął w Brisigrze apogeum.

"Ale ja przyznaję, że mam chyba prostszy gust niż Ty. Nie zwróciłem po prostu uwagi na wiele wskazanych przez Ciebie w innych tematach błędów"

Mój gust trudno uznać za wyrafinowany, a i tak przeszkadza mi coś, co po prostu obraża moją inteligencję - jak choćby ten dynks z Roranem zabijającym dwustu luda. Zresztą, do Rorana jako postaci w ogóle pałam gorącą nienawiścią i zastanawiam się, jakim półmozgiem musi być Paolini, aby w ogóle wymyślił coś takiego. Czasami też mam wrażenie, że jemu się po prostu nie chce - na przykład opisał ten cały idiotyczny wątek ataku na Carvahall, gdzie Roran wespół ze Sloanem rąbią zawodowych żołnierzy, po czym walnął tę scenkę z żołnierzem drącym się na Ra'zaca. Znak to, że sam dostrzegł bezsens w tym, co napisał - ale zamiast coś z tym zrobić, olał. Tak po prostu.
On leje na tę książkę i na czytelników, którym to wcisnął. A oni się cieszą i wołają, że to deszcz pada.

"Amatorskie, wtórne a się rozeszło. Tak dobry marketing?"

A co, to ty nie miałeś do czynienia z tym trąbieniem, jak toto napisał piętnastolatek(*)? Dziwnym zbiegiem okoliczności, w każdej recenzji chwalącej Eragona, zawsze pojawia się kwestia wieku autora. ZAWSZE. Kampania reklamowa, jadąca na wieku autora, niewątpliwie tłumy spędziła - oraz zakodowała ludziom w głowach, aby miernotę tej książki olali, "bo to przecież dzieciak napisał, to wszystko można - a nawet trzeba - wybaczyć". Na naszym rynku dodatkowo zadziałało jeszcze traktowanie fantastyki jako czegoś dziecinnego/głupiego/niepoważnego, co paradoksalnie pozwoliło się wybić takiej szmacie - nikt przecież nie spodziewał się po niej niczego dobrego.
Przede wszystkim jednak, Eragon to tępa powieść, autorstwa tępego nastolatka, której targetem są inne tępe nastolatki - a tych, w przeciwieństwie do prawdziwych czytelników, nie brakuje. To naprawdę takie dziwne, że coś takiego się sprzedało? Hamburgerów też się w Stanach żre więcej, niż dobrze przyrządzonych steków - i to oznacza, że te pierwsze są lepsze?

"Tak na marginesie tylko dodam co zawsze powtarzam - książka, nawet nie najwyższych lotów może być moim zdaniem dla młodego człowieka zachętą do dalszego czytania, dla przyjemności"

Tylko że zapewne większość takich młodych ludzi i tak poprzestanie na Eragonie - jako dziele, któremu w ich oczach inne książki nie dorastają do pięt - i czytać więcej nie będzie. Poprzedni "megahit" dla przykładu, czyli Harry Potter, przyczynił się tylko do powstania marki HP, istnego potwora marketingowego. A do zwiększenia czytelnictwa wśród młodzieży - wcale.

"Z ciekawości zapytam: możesz podać kilka tytułów (poza Tolkienem), które przypadły Ci do gustu?"

Jeszcze parę innych gigantów, czyli Sapkowski (on przede wszystkim) i jego cykl o Wiedźminie (opowiadania oraz Saga). A poza tym Frank Herbert i jego "Diuna" oraz Phillip K. Dick i "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?". Spoza elity elit literatury, to wydawany od całkiem niedawna cykl "Temeraire" autorstwa Naomi Novik ("Smok jego królewskiej mości" i kontynuacje). Cykl Magdaleny Kozak o "Nocarzu" i ferajnie też w sumie mi się spodobał... choć na kolana mnie nie powalił.
Kiedyś też strasznie szalałem za cyklem Bazila (to jego tom pierwszy przeczytałem w jeden dzień), ale odkąd mi się gust literacki trochę bardziej wyrobił, uważam je za średniaki. Ale mam do nich sentyment - po pierwsze dlatego, że to moje pierwsze przeczytane prawdziwe fantasy, po drugie dlatego, że są tam prawdziwie dobre smoki (czy może raczej "smoki") a po trzecie dlatego, że to ten cykl mnie z potteromanii wyleczył.



(*)to zresztą też jest nieprawdą, ale to już inna sprawa...

Der_SpeeDer

Ach, Sapkowski. Z jego bohaterami można było się zżyć. "Diuna" - kiedyś wreszcie przeczytam ;)
Wyjaśnię Ci ostatecznie kwestię odnośnie mojego odbioru Eragona. To jest tak jak z jedzeniem - zjesz suchy chleb i się najesz, ale czy dostarczy to Twoim kubkom smakowych jakichś niebywałych przeżyć?
Pod względem literatury jestem trochę (łagodnie mówiąc) pasożytem tj. sam posiadam niewiele książek (głównie prezenty, łupy z antykwariatów lub zakupy pod wpływem impulsu jak "Park Jurajski" Crichtona) ale przeczytałem mnóstwo pożyczonych tytułów - więc miałem szerokie spektrum zagadnieniowe. Nie mam specjalnych preferencji, do tej pory przerwałem lekturę tylko jednej książki. Eragona miał właśnie sąsiad, a jeśli przez pewien czas czegoś nie poczytam to mam pewnego rodzaju delirium :D
Co do wspomnianego marketingu, z wrodzonego skąpstwa jestem raczej odporny. Co z tego, że napisał pięcio-, ośmio-, dziesięciolatek. Tak samo jak już wcześniej wspomniana nota "Drugi Tolkien". Takie tam gadanie, żeby czymś zabłysnąć i wypromować książkę. Jeśli ktoś promuje się nazwiskami innych, to raczej sygnał alarmowy niż zachęta.
Ostatni tom (a właściwie część 2, brawa dla polskiego wydawcy) również zamierzam pożyczyć i przeczytać, by dowiedzieć się jak autor wybrnie z tej sytuacji Wybraniec kontra Mega Tajemnicze Niemal Niezwyciężone i Niezniszczalne Zło. Czy wreszcie mityczny Galbatorix zostanie ukazany. Pewnie Eragon znajdzie jakiś równie Mega Tajemniczy etc etc artefakt i Galbatorix otrzyma nagrodę "badassa" który wypowiedział najmniej kwestii w sadze, w której go umieszczono np. "Argghh" i "Konam" ;)
Co mogę dodać, zadziwia mnie postać Angeli - ciekawy zabieg wprowadzenia osoby właściwie nieograniczonej żadnymi okowami, o nie wyjaśnionym pochodzeniu, sprytny motyw rozwiązywania wszelkich problemów bohaterów. Każdy radzi sobie z rozwiązaniami fabularnymi, jak umie, nie? :D ("Angela, jak wyrwałaś się tym pięćdziesięciu kapłanom, zabijając połowę z nich a potem dotarłaś na czas by uratować bohaterów, przy okazji omijając wszystkie pułapki?" "Cicho, kiedyś Ci powiem" albo "Nie chcesz wiedzieć" itp.) Na końcu pewnie okażę się boginią lub kimś w tym guście (albo Galbatorixem we własnej osobie). (Jeśli czytałeś, to nie mów ;P)
Kończąc, powiem Ci, że jeśli naprawdę uznajesz Paoliniego za tak dosłownie ZŁEGO pisarza tworzącego bezwartościową prozę, to paradoksalnie nie jest on wart całej Twojej nienawiści i pogardy. To mój chłodny punkt widzenia.
Życzę dużo radości z życia i przebicia na rynku :)

ocenił(a) film na 1
Valdoraptor23

Ja natomiast dość często książki kupuję - albo z własnej kiesy, albo z cudzej (kiedy np. życzę sobie, aby książka znalazła się pod choinką lub wśród prezentów urodzinowych). Raz, że gromadzenie tomiszczy w mojej prywatnej biblioteczce mnie po prostu cieszy, a dwa, że czuję, iż przyczyniam się w jakimś stopniu do rozwoju branży - w końcu, jak mam liczyć na zarobek z własnych dzieł, jeśli tacy jak ja książek by nie kupowali? Moje niedawne nabytki to przykładowo wcześniej wspomniany cykl Magdaleny Kozak. Ale pożyczać też czasem pożyczam - na przykład "Grę Endera" oraz jej kontynuację od kogoś tymczasowo wydębiłem.

"Ostatni tom (a właściwie część 2, brawa dla polskiego wydawcy) również zamierzam pożyczyć i przeczytać, by dowiedzieć się jak autor wybrnie z tej sytuacji Wybraniec kontra Mega Tajemnicze Niemal Niezwyciężone i Niezniszczalne Zło"

Jak się zapewne domyślasz, rozwiązanie będzie absolutnie tragiczne - przynajmniej z tego, co wiem, bo sam nie przeczytałem (na razie wciąż usiłuję się przełamać, by przeczytać Brisingr). Poza tym, w zakończeniu Paolini zrobił już wyjątkowo prymitywny i ohydny zrzyn z... ech, sam zobaczysz.

Angelę uważam akurat za jedną z mniej irytujących postaci w "tfurczości" Paoliniego. Nawet to, że w tajemniczy sposób dokonuje istnych cudów, jest jakimś takim mniejszym złem od wyczynów Rorana, bo nie wiemy przecież, co dokładnie robi (z kolei w przypadku Rorana Paolini chce nam otwarcie wmówić, że można zabić dwustu luda, machając po prostu młotkiem na lewo i prawo). Tyle że ostatnimi czasy coraz bardziej mi podpada.

"Życzę dużo radości z życia i przebicia na rynku"

I z jednym, i z drugim może być problem... jeśli o to pierwsze chodzi - może kiedyś przekopiesz się przez moją "tfurczość" na tyle, aby odkryć mój porte-parole wśród stworzonych przeze mnie postaci :P.

ocenił(a) film na 3
Valdoraptor23

tak z ciekawości, jaka to jest ta odpowiedź na twoje pytanie zadane wyżej? :) czytam wypowiedzi Der_SpeeDer i nadziwić się nie mogę, że komuś się chce aż takie referaty pisać jak tylko ktoś wspomni, że książki Paoliniego są ciekawe. Stąd moje żywe zainteresowanie jego motywacją :P

fibi_3

Nr 1 :)

ocenił(a) film na 1
fibi_3

Moją motywacją jest po prostu - delikatnie mówiąc - skrajna niechęć do Paoliniego oraz jego "tfurczości".

ocenił(a) film na 4
ChuckNorris

Według mnie książka jest bardzo dobra, jednak nie będę wnikać w film, bo ma pełno błędów.Ja rozumiem, że zawsze film się różni od książki, tylko do jasnej ciasnej, bo co go robili skoro, ma w sobie masę błędów i połowa rzeczy nie jest zgodna z książką ?! Mogliby zrobić własnego 'Eragona' wyszłoby to im łatwiej, bo przecież nie musieli by tego czytać i robić na podstawie książki ... -.-

ocenił(a) film na 1
AtramentoweSerce

Ja co do filmu zgadzam się z tym gościem : http://www.youtube.com/watch?v=ZFVTfqCIt-E
Książkę bardzo lubię, ale film, co tu dużo mówić, jest beznadziejny. Najbardziej nie mogłam przeżyć tego, że OKROPNIE dobrali Eragona i Aryę - od wyglądu przez... wszystko. ;/

ocenił(a) film na 5
AtramentoweSerce

a owszem, film jest chałą, może poza postacią Broma i scenerią w czasie ucieczki z Carvahall.
Natomiast książka jak dla mnie niesamowita-przeczytałam ją już tyle razy, że znam w zasadzie na pamięć-i o ile pierwsza część może trochę przywodzić na myśl Władcę Pierścieni, o tyle już druga (Najstarszy) jest naprawdę, naprawdę dobra. Paolini stworzył ciekawy i plastyczny świat (myślę tu m.in. o Ellesmerze).
Jak dla mnie, to wszystkie krytyczne opinie dotyczą tylko tego, że może stylistyka nie ta, może schematy ściągnięte-ale to wszystko ewentualnie w pierwszej części.
I nie, nie jest to pierwsza lepsza bajka dla najmłodszych-pomimo studenckiego wieku na karku nadal mnie świat Paoliniego fascynuje :)

juliastrzyz

W pewnym stopniu się z tobą zgodzę: Najstarszy był ciekawy, może nie porywający, ale na pewno dawał spore nadzieje, ale później... nie, nie będę tego komentować. Zapytam więc tylko: dlaczego ta książka (czy może raczej seria książek) tak ci sie podoba, bo żeby znać jakikiolwiek tekst na pamięć, to trzeba być naprawdę zafascynowanym - do tej pory nie rozumiem dlaczego ludzie (nie mówię, że wszyscy) tak uwielbiają tę książkę.
Ale jak nie bajka? Chyba nie chodzi o to, że brakuje typowego happy endu? Bo przecież poważnym utworem to tego nazwać nie można. A jak już ściągać, to można przynajmniej zrobić to jakoś przyzwoicie, a nie tak ordynarnie - że wszystko jak na tacy widać.

ocenił(a) film na 5
a723

Jakoś tak po prostu świat Paoliniego mnie wciągnął, mimo że faktycznie można wymienić wiele odniesień to Tolkiena czy Rowling. Nie potrafię tego prosto wytłumaczyć, zwyczajnie lubię tą książkę :)

ocenił(a) film na 3
ChuckNorris

zgadzam sie, ksiazka to fenomen

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones