... tzw. "starą trylogię". Eragon to po prostu książeczka napisana przez fana "Gwiezdnych Wojen" i "Władcy Pierścieni". Nawet opis mieczy podsuwa na myśl miecze Jedi (Zar'Roc miał czerwoną klingę, a był przecież spadkiem po Morzanie, który przeszedł na "ciemną stronę mocy" ;P), Brom Bena Kenobi (Obi-Wana, jak kto woli), a Murtagh Lorda Vadera (zamiast tekstu "Ja jestem twoim ojcem", wymówił coś w rodzaju "Ja jestem twoim bratem a Morzan ojcem" :D, ale nie w "eragonie", tylko w "Najstarszym"). Ale książkę przeczytałam, bo lubię fantasty, a Eragon to miła lekturka, przy której nie trzeba myśleć - zupełnie jak "Harry Potter".